„O! „Czas“ ma rację, żeście jakobiny!
„Toż u mnie Azor w post nie tknie słoniny.“
Ja jako mogłem nie traciłem ducha,
Mówię: cioteczka niech się nie zapala,
Niech tylko ciotka Marteczka posłucha.
Wnet wszystko będzie, wnet poszlę fornala
Po kawior, ryby, bo w domu... ten... tego...
Nie zawsze wszystko — u djabła starego..
Lecz ledwom wyrzekł te fatalne słowa,
Musiałem gwałtem oprzeć się o ścianę;
Bo wszystko moje: nogi, piersi, głowa
Zostały płynem wilgotnym oblane.
Dziś jeszcze widzę dwie spore butelki
W ręku mej ciotki i mój postrach wielki.
Ciotka wołała: „Ojca Serafina
„Zapytaj Pawle! cały świat w to wierzy,
„Ze gdy kto imie szatana wspomina,
„To go święconą zlać wodą należy.
„Szczęście żem z wodą taką przyjechała,
„Ot widzisz Pawle, jak ci się przydała.“