Choćbym słowa nie rzekł, tak na cie wołają:
„Przecz okrutnie męczysz tego, coć w twem prawie?
„Nie przystoić srogość, zlituj się łaskawie!”.
Terpiż, hołowońko, do szczesnoj hodiny.
Wszak tobie frasunki ciężkie nie nowiny.
Przetrwałaś już wiele, przetrwaj-że już i to,
Aż Bóg żal weselem nagrodzi sowito.
Były też ty czasy, gdy był śmiech niedrogi
I żadne wesela nie psowały trwogi;
Były też ty czasy, kiedy tania była
Żałość, lecz me serce nadzieja cieszyła.
Nadzieja cieszyła, która i dziś cieszy,
Mówiąc: za nieszczęściem tuż się szczęście śpieszy.
Prędko grom przechodzi, prędko i błyskanie:
I twój żal przeminie prędzej nad mniemanie.
Abo ten, który cie niewinnie frasuje,
Widząc twą stateczność, gniew swój[1] pohamuje;
Albo, chceli w nim trwać, Bóg cię wyswobodzi,
A skąd inąd twój żal weselem nagrodzi.
Niewymowne trapienie cierpi serce moje:
Miłość w nim z nienawiścią srogie toczą boje.
- ↑ W rękopisie: swą.