Musi wszytkiego zaniechać,
Kto się chce wami opiekać, 60
A opuścić dobre mienie,
Łatając wasze zbawienie.
Wszak wiesz, że rzemieślnik każdy
Potrzebuje płacej[1] zawżdy.
A to jest święta utrata, 65
Bo za nię hojna zapłata.
Miły księże, dobrzećby tak
Lecz podobno czciesz[2] czasem wspak;
Hardzie tu strząsasz porożym[3],
A zowiesz się posłem bożym; 70
Prawda, żeś jego pastyrzem
A w wielu sprawach kanclerzem,
Lecz czasem na wełnę godzisz,
Kiedy za tym stadem chodzisz.
Owa choć trzoda niespełna, 75
Gdy się wam dostanie wełna,
Wierę z ostatka ty[4] owce
Niechaj skubie jako kto chce.
Bo się już więc tam łomi chróst, Odpusty.
Kiedy się zejdą na odpust: 80
Ksiądz w kościele woła, wrzeszczy,
Na cmyntarzu beczka trzeszczy,