Strona:Milionowy banknot.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.
— 12 —

chciał nawet dotknąć. Patrzył w nie tylko jak w tęczę, jakby nie mógł nasycić się ich widokiem. Ja zaś powtórzyłem:
“Przykro mi bardzo, jeśli narażam pana na jaki trud, ale muszę obstawać przy tem, abyś mi pan resztę z tego wydał, bo nie mam drobnych przy sobie.”
Odpowiedział, że to nic nie szkodzi, że chętnie na zapłatę poczeka i że otwiera mi kredyt, jaki tylko zechcę i na tak długo, jak mi się podoba. Zapewnił mię, iż nie obawia się bynajmniej zaufać bogatemu człowiekowi, który lubi żarty stroić z publiczności, przebierając się za nędzarza. Poradził mi tylko schować pieniądze, aby ich