Ta strona została uwierzytelniona.
— 26 —
nie ranne, wieczorne, koszule i różne inne rzeczy. Kiedy mnie nareszcie uwolnił, rzekłem:
— Ależ mój panie, ja nie mogę tego wszystkiego zapłacić, chyba, że zmienisz mi pan pieniądze. Inaczej musiałbyś pan czekać w nieskończoność na zapłatę.
— W nieskończoność? Panie dobrodzieju, to za słabe wyrażenie! Wieczność całą, gotów jestem czekać. Tod, patrz, aby się z obstalunkiem prędko załatwili, i odeszlij wszystko panu w jak najkrótszym czasie. Zaraz adres i...
— Zmieniam teraz mieszkanie, wtrąciłem. Zajdę tu, i nowy mój adres przyniosę.
— Bardzo dobrze, łaska-