Ta strona została uwierzytelniona.
— 35 —
ona we mnie — jak widzieć to mogłem nawet bez okularów. Gdy wszyscy byliśmy już zgromadzeni w salonie, zaanonsowano jeszcze jednego gościa;
“Mr. Lloyd Hastings.”
Przywitawszy się, spostrzegł mnie, i podszedł do mnie z wyciągniętą, ręką, poczem wstrzymał się i rzekł zażenowanym tonem:
— Przepraszam pana, ale zdawało mi się, że znam pana.
— Bo i znasz mnie mój drogi.
— Nie! Wszak pan jesteś..
— Kieszonkowym monstrum?. No tak, nie obawiaj się nazywać mnie tym przydomkiem, jużem dość przy wykł.