Strona:Milionowy banknot.djvu/54

Ta strona została uwierzytelniona.
— 52 —

jednego kapitalisty, któryby chciał mu dać posłuch i był zupełnie zrujnowany.
— Henryku! — zawołał, skończywszy — ty możesz mię uratować! Ty jeden uczynić to możesz. Czy zrobisz to dla mnie?
— Powiedz mi, jakim sposobem?
— Daj mi milion na interes i tyle, abym do domu mógł wrócić. Nie odmawiaj, na miły Bóg, nie odmawiaj!
Śmiertelne poty na mnie wystąpiły i już, już miałem na końcu języka: “przyjacielu, jam taki sam biedny, jak i ty, nie mam nic, prócz długów”, ale nagle błysnęła mi myśl genialna i rzekłem chłodno, jak pierwszy lepszy bogacz: