Strona:Milionowy banknot.djvu/57

Ta strona została uwierzytelniona.
— 55 —

Do dwudziestu czterech godzin Londyn był jak w gorączce. Nie miałem nic innego do roboty, jak tylko siedzieć w domu i wszystkim odwiedzającym mnie odpowiadać:
— Tak, pozwoliłem mu powołać się na mnie. Znam interes i znam człowieka. Charakter ten godzien jest najwyższego zaufania, kopalnia zaś warta o wiele więcej, aniżeli za nią żąda.
Wieczory tymczasem spędzałem codziennie u ambasadora z moją ukochaną. O kopalni nie mówiłem jej ani słowa, aby módz jej potem zrobić niespodziankę. Mówiliśmy tylko o przyszłej gaży i o miłości. Nigdy o czem in-