Strona:Moi znajomi.djvu/253

Ta strona została uwierzytelniona.

przychodziło do bitwy. Damy Szkatulaków krzyczały, spazmowały, biegły za oficerami, niekiedy nawet całą kupą towarzyszyły księciu Maniowi, ciągnionemu na plac boju w pudełku wysłanem watą. Sprawiało to ogromne zamieszanie i wielu nieporządków bywało przyczyną.
Damy z Framugi zapewne nie były lepsze. Ale to niezawodna, że umiano sobie jakoś lepiej z niemi radzić. Był tam bowiem już z urzędu postanowiony «Juliusz, który bawi damy», i jak tylko zrobił się jaki alarm albo nastawała publiczna trwoga, a damy zaczynały swoje «ach» i «och», natychmiast wysyłano do nich Juliusza, który aż do przywrócenia spokoju siedział z niemi w pudełku od cygar, uspakajając je, bawiąc i ratując w mdłościach. Juliusz był to piękny, wysoki, nadzwyczaj składny młodzieniec, przedmiot skrytej zawiści księcia Mania, który już raz nawet na niego z zasadzki przez opryszków godził.
Kiedy czasy były spokojne, tak Szkatulaki jak i Framużaki bawili się albo polowaniem w wielkim krzu bzowym przed kuchnią rosnącym, albo wyprawami do Brazylii albo też manewrami floty.
Polowanie bywało nie byle jakie. Przedewszystkiem w najciaśniejszych przesmykach mię-