Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom I.djvu/100

Ta strona została skorygowana.

KOCMOŁUCH: Ech, gadaj sobie zdrów ile zechcesz.
DOKTOR: 7°. Ponieważ cyfra siedm jest cyfrą szczęśliwości; że zaś ja posiadam zupełną znajomość wszystkiego co może człowieka uczynić szczęśliwym, i jestem nim w istocie dzięki swym talentom, czuję się zniewolony powiedzieć o samym sobie: O ter quaterque beatum! 8°. Ponieważ cyfra ośm jest cyfrą sprawiedliwości, a to z przyczyny równości jaka się w niej zawiera, a zatem, sprawiedliwość i roztropność, z jaką mierzę i ważę wszystkie czynności, czynią mnie po ośm razy doktorem. 9°. Ponieważ jest dziewięć Muz, ja zaś jestem jednako ukochany przez wszystkie. 10°. Ponieważ, jako że nie można przejść cyfry dziesięciu bez powtórzenia innych cyfr i jako że ona jest niejako cyfrą uniwersalną, otóż, kto ze mną mówi, mówi z doktorem uniwersalnym; ja zawieram w sobie wszystkich innych doktorów. Tak zatem, widzisz, dzięki tym słusznym, prawdziwym, demonstratywnym i przekonywującym racjom, że jestem raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedm, ośm, dziewięć i dziesięć razy doktorem.
KOCMOŁUCH: Kiż-to znów za djabli? Myślałem, że znajdę człowieka co się zowie uczonego, i że mi użyczy dobrej rady, a tymczasem spotkałem kiepskiego warjata, który, miast ze mną pogadać, zabawia się liczeniem palców niby przy grze w morę. Raz, dwa, trzy, cztery: ech, do stu kaduków! Mój panie, nie o to chodzi; proszę byś raczył mnie wysłuchać. Wierzaj, nie jestem człowiekiem, któryby chciał pana przyprawić o daremną stratę czasu i trudu; bądź pewien, że, jeśli zdołasz mi wygodzić w tem o co proszę, dam ci co tylko zapragniesz: pieniędzy, ile sam zechcesz.
DOKTOR: Co? pieniędzy?