GORGONI: Dowiedz się zatem...
DOKTOR: Sokrates trzy rzeczy usilnie zalecał swym uczniom: ostrożność w działaniu, wstrzemięźliwość w jadle i zamykanie myśli w niewielu słowach. Zaczynaj przeto, mości Gorgoni.
GORGONI: Właśnie pragnąłem to uczynić.
DOKTOR: W krótkich słowach, bez omówień, nie bawiąc się w gawędy; kropnij pan zwięzły apoftegmacik, żywo, żywo, panie Gorgoni, spieszmy się, nie wpadaj w rozwlekłość.
GORGONI: Pozwól mi więc mówić.
DOKTOR: Mości Gorgoni, bez urazy, ale gadasz za wiele; niechże ktoś inny wyłoży mi przyczynę kłótni.
ANZELM: Trzeba panu zatem wiedzieć, że...
DOKTOR: Jesteś ignorant, nieuk, człowiek nieświadom żadnej światłej dyscypliny; osieł, mówiąc ojczystym językiem. Jakżeto! Zaczynasz opowiadanie bez najmniejszego słóweczka wstępu! Musi ktoś inny opowiedzieć mi tę kłótnię. Moja pani, może pani wyłoży mi szczegóły tego zgiełku.
ANIELA: Widzi pan ot, tego starego nicponia, tego pijanicę, no, męża?
DOKTOR: Powoli, jeśli łaska: proszę wyrażać się z szacunkiem o mężu, skoro pani stoisz przed powagą doktora takiego jak ja.
ANIELA: Ech, co mi pańskie doktorstwo! kpię sobie z pana i pańskiego doktorstwa! Sama jestem doktorem kiedy mi się podoba.
DOKTOR: Ty jesteś doktorem kiedy ci się podoba? Ejże! Zdaje mi się, że jesteś dość pociesznym doktorem. Wyglądasz mi na to, że lubisz iść za swoją świerzbiączką: że z części mowy lubisz jedynie łącznik; z rodzajów jedynie masculinum, z przypadków genitivus; ze składni mobile cum fixo; a wreszcie, z prozodji, cenisz jedynie dactylus, quia constat ex una longa
Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom I.djvu/105
Ta strona została skorygowana.