Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom I.djvu/121

Ta strona została przepisana.

to, iżby należało pomiatać lekarzem, który nie wróci zdrowia pacjentowi, gdyż zdrowie nie jest wyłącznie zależnem od jego lekarstw ani wiedzy; interdum docta plus valet arte malum. Panie, obawiam sie abym nie był natrętnym: mam zaszczyt go pożegnać, w nadziei, że, za następnem widzeniem, będę mógł z nim pomówić dłużej i swobodniej. Pański czas jest tak cenny i t. d. Adwokat wychodzi.
GORGONI: Jak się panu wydaje ta osobistość?
SGANAREL: Ma tam w głowie coś niecoś oleju. Gdyby zabawił dłużej, miałem zamiar podjąć z nim dysputę w pewnej ważnej i podniosłej materji. Ale teraz muszę pana pożegnać. Gorgoni daje mu pieniądze. Ależ panie, co pan robi?
GORGONI: Wiem dobrze, co panu zawdzięczam.
SGANAREL: Czy pan żartuje, panie Gorgoni? Nie wezmę, nie jestem człowiekiem interesownym. Bierze pieniądze. Sługa najniższy. Sganarel wychodzi, Gorgoni wraca do domu.

SCENA DZIEWIĄTA.
WALERY sam:

Nic nie wiem, jak się tam Sganarel spisał: nie mam od niego żadnych wiadomości i jestem w wielkim kłopocie jak go znaleść. Sganarel wraca w ubraniu lokaja. Ale otóż i on. No i cóż, Sganarelu, cóżeś zdziałał?

SCENA DZIESIĄTA.
WALERY, SGANAREL.

SGANAREL: Same cuda: sprawiłem się tak dobrze, że Gorgoni bierze mnie za znakomitego lekarza. Wkradłem się w jego zaufanie; wmówiłem, iż panna