Ta strona została przepisana.
- LELJUSZ:
- Czy ty wiesz, że nie dobrze czyni, kto mnie złości?
- Że na kazania dzisiaj źle obrana pora,
- I że bardzo nie lubię lokaja męntora?
- MASKARYL na stronie:
- Gniewa się. Głośno: Ależ panie, wszystko com powiadał,
- To tylko były żarty, tylkom pana badał.
- Czyż ja mam minę wroga jakiejbądź uciechy?
- Czyliż mi w głowie karcić tak rozkoszne grzechy?
- Sam pan wie, że tak nie jest, i, przeciwnie zgoła,
- Raczej za zbyt płochego uchodzę dokoła.
- Żartuj pan sobie z kazań czcigodnego przodka,
- Rób swoje: ostatecznie, cóż cię złego spotka?
- Daję słowo! pocieszne mi się zawsze zdały
- Tych zawiędłych nudziarzy surowe morały;
- Cnota z musu, zawiści swej czyniąca zadość,
- I chcąca wydrzeć młodym wszelką życia radość.
- Słowem, talenty moje są na twe rozkazy.
- LELJUSZ:
- Nareszcie z ust twych słyszę rozsądku wyrazy.
- Słuchaj więc: miłość, którą dusza moja pała,
- W oczach mej lubej zrazu dość łaski spotkała;
- Lecz Leander oznajmił mi jawnie w tej chwili,
- Że, by mi wydrzeć Celję, całą chęć wysili:
- Toteż, spieszyć się trzeba: wytęż swoje zmysły,
- Jak, najszybszym sposobem, wesprzeć me zamysły;
- Znajdź chytrości, podstępy, fortele i zdrady,
- By czujności rywala zmylić wszystkie ślady.
- MASKARYL:
- Pozwólże mi pan nad tem podumać spokojnie.
- Na str.: Jakiejby sztuczki zażyć w tej miłosnej wojnie?
- LELJUSZ: No i cóż? masz plan jaki?
- MASKARYL: O, jaki pan żwawy!
- W mojej głowie tak szybko nie idą te sprawy.
- Wiem już, co zrobić trzeba... Nie, to do niczego.
- Ale, gdyby pan zechciał...