Ta strona została przepisana.
- Gdyż ubóstwianej jego srogi cerber strzeże;
- Co zaś największą trwogą w duszy go rozpala,
- Iż w swych pragnieniach spotkał groźnego rywala;
- Toteż, chcąc zyskać pewność, czy płomień tak żywy
- Może się wzajemności spodziewać życzliwej,
- Ciebie proszę o wyrok, pewny, że twym głosem
- Samo niebo rozrządzi pana mego losem.
- CELJA:
- Pod jaką gwiazdą pan twój ujrzał światło dzienne?
- MASKARYL:
- Pod tą, która zwiastuje uczucia niezmienne.
- CELJA: Chociaż miłości jego przedmiot mi nieznany.
- W mej wiedzy mogę znaleść balsam na te rany.
- Wiedz więc, że ta osoba, w swej szlachetnej dumie,
- Nieszczęsne swoje losy godnie znosić umie;
- I to właśnie jej wzbrania objawiać skwapliwiej,
- Choćby dla kogo serce jej zabiło żywiej.
- Lecz ja znam tajemnicę, która tkwi w jej łonie,
- I panu twemu w krótkich słowach ją odsłonię.
- MASKARYL:
- Jakiż tryumf magicznej potęgi wspaniały!
- CELJA:
- Jeśli pan twój w istocie w czuciach swych jest stały,
- Jeśli uczciwe żywi dla swej lubej chęci,
- Niech ufa, iż wzajemność ten płomień uświęci,
- I że ta twierdza, którą oblegać się sili,
- By się poddać, sposobnej tylko czeka chwili.
- MASKARYL:
- To ładnie; lecz wszak fortu klucze ma obrońca,
- Którego trudno zjednać.
- CELJA: Wysłuchaj do końca.
- MASKARYL na stronie, patrząc na Leljusza, który coraz więcej się zbliża.
- Nie, na tego warjata już mnie pasja bierze!
- CELJA:
- Pouczę was, jak macie postąpić w tej mierze.