Ta strona została skorygowana.
- Skoro wypalić głupstwo zawsze jest gotowa;
- Widać sam wiek człowieka od tego nie chroni..
- Lecz co widzę...
SCENA SZÓSTA.
LELJUSZ, ANZELM.
LELJUSZ, ANZELM.
- LELJUSZ: A teraz, z tym paszportem w dłoni,
- Śmiało mogę przed oczy stanąć Tryfaldyna.
- ANZELM:
- Jak widzę, już ci żałość folgować zaczyna?
- LELJUSZ:
- Co mówisz? od tej rany, która dziś mnie boli,
- Póki życia się serce moje nie wyzwoli.
- ANZELM:
- Wracam właśnie, ażeby wyznać ci bezzwłocznie
- Omyłkę, którą możem wraz sprawdzić naocznie.
- Między dukaty, którem ci właśnie wyliczył,
- Wkradło się sztuk fałszywych sporo: tebym życzył
- Wymienić ci na inne, nie chcąc twojej straty.
- Bezwstydnie bo fałszują dzisiaj te dukaty,
- I szalbierstwo w tym względzie tak się w kraju szerzy,
- Ze doprawdy już człowiek nikomu nie wierzy.
- Czasby już był, by władze pomyślały o tem.
- LELJUSZ:
- Grzeczność mi wielką czynisz biorąc je z powrotem;
- Lecz któreż z nich fałszywe? wszystkie dźwięczą mile...
- ANZELM:
- Ja je odróżnię; chciej mi oddać je na chwilę.
- Czy to wszystko?
- LELJUSZ: Tak.
- ANZELM: Dobrze. O, ty odzyskana
- Garstko dukatów: witaj! wróć do swego pana.
- Ty zaś, miły hultaju, niecoś podrwił głową.
- Więc ty uśmiercasz ludzi, którzy chodzą zdrowo?
- I mnie jeszcze śmiesz wciągać w takie przedsięwzięcia?