Ta strona została przepisana.
- TRYFALDYN: Czy mam ci powtarzać dwa razy?
- MASKARYL sam:
- Miły pasztet; przepadła dziewczyna już w drodze!
- Tym razem los z mych planów zadrwił sobie srodze;
- Także w porę się zjawił ten głupi posłaniec,
- Co nam tu aż z Hiszpanji spadł jak opętaniec;
- Zaprawdę, nigdy chyba koniec tak przeklęty
- Nie popsuł sprawy równie pomyślnie zaczętej.
SCENA CZTERNASTA.
LELJUSZ śmiejąc się, MASKARYL.
LELJUSZ śmiejąc się, MASKARYL.
- MASKARYL:
- Cóż za radość szalona? Co się z panem dzieje?
- LELJUSZ:
- Zanim ci rzecz opowiem, daj, niech się wyśmieję.
- MASKARYL:
- Owszem, śmiejmy się, mamy do śmiechu przyczyny.
- LELJUSZ: Ha! teraz już nareszcie ustaną twe drwiny;
- Nie powiesz mi już więcej, ty zrzędo przebrzydła,
- Że trzpiotostwo me niszczy wszystkie twoje sidła!
- Urządziłem w tej chwili sztuczkę nad sztuczkami!
- Prawda, żem jest zbyt żywy i nagły czasami,
- Lecz za to, kiedy zechcę, mam takie koncepta,
- Które rzekłbyś, że djabeł sam mi w ucho szepta;
- I przyznasz, że na figiel spłatany w tej chwili,
- Byle czyja się głowa nie łatwo wysili.
- MASKARYL:
- Niech więc słyszę, co wyszło z pańskiej mózgownicy?
- LELJUSZ: Otóż, widząc przed chwilą razem na ulicy
- Tryfaldyna z Leandrem, wielce przerażony,
- Jakiś sposób starałem się znaleść obrony;
- I wszystkie moje myśli smażąc niby w tyglu,
- Środek ratunku w takim wynalazłem figlu,
- Przed którym spryt twój, w świecie chwalony przesadnie,
- Kiedy usłyszysz, plackiem jak długi upadnie.