Ta strona została przepisana.
- Niech o nim już nie słyszę i niech mu kat świeci!
- Ten obrót jeszcze sprawy naszej nie obala:
- Gdybyż można tą drogą pozbyć się rywala,
- I gdyby nasz Leander, ostygły w pogoni,
- Bodaj dzień nam zostawił, by zbliżyć się do niej!
- Tak, chodzi mi po głowie podstęp tak wspaniały,
- Że znowu byłbym pewnym zwycięstwa i chwały,
- Gdybym bez przeszkód wszystko mógł stawić na karcie.
- Zobaczmy, czy on w chęciach swoich trwa uparcie.
SCENA DRUGA.
LEANDER, MASKARYL.
LEANDER, MASKARYL.
- MASKARYL:
- Próżnom się trudził, panie; zrzucił się z umowy.
- LEANDER:
- Tak, sam mi opowiedział o przeszkodzie owej.
- Lecz, co ciekawsze, wiem już, że cała bajeczka,
- To dziecię, Egipcjanie, porwanie, ucieczka,
- Ten ojciec, który tutaj podąża z Hiszpanji,
- To wszystko wymysł prosty, koncept dosyć tani,
- Zabawka, której Leljusz spróbował w potrzebie,
- Aby przeszkodzić Celji zabraniu przez ciebie.
- MASKARYL: Widzicie mi łotrzyka!
- LEANDER: Tryfaldyn wszelako
- Tak żywo się tą baśnią przejął ladajaką,
- Tak chwycił tę przynętę, że już niema mowy,
- By pozwolił te brednie wybić sobie z głowy.
- MASKARYL:
- Sądzę, że teraz będzie strzegł jej tak skwapliwie,
- Że najmniejszych nadziei na przyszłość nie żywię.
- LEANDER: Zrazu wydała mi się jedynie powabną:
- Dziś kocham ją; me chęci nie tylko nie słabną,
- Ale, przeciwnie zgoła, dziś, dla jej zdobycia,
- Nie wahałbym poświęcić się choćby i życia,