Ta strona została przepisana.
- Kryjąc mi tak troskliwie wszystkie swe zamysły,
- Sprawiasz właśnie, że zawsze z czemś wpadnę znienacka,
- MASKARYL:
- Ot, co nas gubi: twoja gorączka junacka!
- Toteż, mój dobry panie, zgódź się z rzeczy stanem,
- Że zawsze byłeś, jesteś i będziesz baranem.
- LELJUSZ: Stało się; wyrzekanie nic tu nie pomoże;
- Bądź co bądź, dziś mój rywal szkodzić mi nie może,
- I, jeśli spryt twój teraz, jakim nowym zwrotem...
- MASKARYL:
- Jeśli łaska, przestańmy, proszę, mówić o tem.
- Gniewu mego tak łatwo dziś pan nie ukoi:
- Zanim zaczniemy gadać, musisz, z łaski swojej,
- Pomóc mi w pewnej sprawie: później się zobaczy,
- Czy się da znów rzecz tamtą skierować inaczej.
- LELJUSZ:
- Rozkazuj: wszystkie twoje wypełnię życzenia.
- Powiedz, czego ci trzeba: mej krwi, czy ramienia?
- MASKARYL:
- Na cóż znowu, mój panie, tyle huków, fuków!
- Pan widocznie jest jednym z owych szablotłuków,
- Co to łatwiej dobywa, istna boska kara,
- Szpady z pochewki niźli z kieszeni talara.
- LELJUSZ:
- Cóż mam więc czynić?
- MASKARYL: Nim się cokolwiek rozpocznie,
- Trza gniew pańskiego ojca uśmierzyć bezzwłocznie.
- LELJUSZ: Wszakże nie ma już żalu.
- MASKARYL: Tak: nie ma do pana;
- Lecz pomnij, żem to ja go uśmiercił dziś zrana;
- To go bardzo dotknęło, bo na takie żarty,
- Wogóle każdy staruch bardzo jest zażarty:
- Cały się trzęsie, widząc bodaj trumny wieko,
- W którem dostrzega przyszłość swoją niedaleką.
- Ceni sobie to życie poczciwy ojcaszek,
- I w tym przedmiocie żadnych nie dozwala fraszek;