Ta strona została przepisana.
AKT CZWARTY.
SCENA PIERWSZA.
LELJUSZ przebrany za Ormianina, MASKARYL.
LELJUSZ przebrany za Ormianina, MASKARYL.
- MASKARYL:
- No i niechże pan powie, czy ci nie do twarzy?
- LELJUSZ:
- Znów nadzieja w mem sercu z rozpaczą się waży.
- MASKARYL:
- Takie to są porywy gniewów moich piękne:
- Próżno klnę się, odgrażam, zawsze wkońcu zmięknę.
- LELJUSZ:
- Możesz mi wierzyć w zamian, że wynajdę środki,
- Aby wdzięczności spełnić obowiązek słodki,
- I, gdybym jeden tylko miał kawałek chleba...
- MASKARYL:
- Dość już; teraz o rzeczy myśleć nam potrzeba.
- Dzisiaj, jeśli pan znowu bąka strzelić raczy,
- Niech pan nieświadomością już się nie tłómaczy:
- Na pamięć znać winieneś to, com ci wyłożył.
- LELJUSZ:
- Jakimż cudem Tryfaldyn swój dom ci otworzył?
- MASKARYL: Usłużnością go moją ująłem gorliwą,
- Tłómacząc mu, że, jeśli nie zechce co żywo
- Pomyśleć o ratunku, skarb swój wnet postrada,
- Bo plan, i to niejeden, właśnie się układa,
- By porwać tę, o której (w kłamstwie oczywistem)
- Szlachetnem pochodzeniu znać dano mu listem;
- Że i mnie chciano zrazu wmięszać do tej sprawy,
- Alem się zdołał rychło wycofać z zabawy,
- I, przyjaźnią dla niego serdeczną wiedziony,