Ta strona została przepisana.
- Chciej więc jeszcze raz lekcję mą przyjąć bez sprzeczek,
- I niechaj się nią trwale twa pamięć ozdobi:
- Tryfaldyn zwał się dawniej Ruperto Zenobi,
- Żył w Neapolu; stamtąd, w czas domowych waśni,
- Posądzony o bunty, skutkiem jakiejś baśni,
- (Nie sądzę, by człeczyna mógł groźnym być komu)
- Musiał uchodzić nagle, w nocy, pokryjomu.
- Że zaś żona i córka, dziewczątko zaledwie,
- Zostawszy w mieście, zmarły niebawem obiedwie,
- Tryfaldyn, nagłym ciosem tym osierocony,
- Zapragnął, by, w wygnania ciężkiej chwili onej,
- Syn, co zwał się Horacy i przebywał w szkole.
- Złączony z ojcem, krzepił jego smutną dolę.
- Pisze więc do Bolonji, do którego miasta
- Wysłał go w towarzystwie mentora Adrasta;
- Lecz przez dwa lata próżno, w zgryzocie i smutku,
- Syna lub wiadomości czekając bez skutku,
- Osądził, iż musieli rozstać się z tem życiem;
- Zaczem, pod przybranego imienia ukryciem,
- Osiedlił się tu u nas i, przez lat dwanaście,
- Bez wieści o swym synu żył lub o Adraście.
- Ten zarys (nie chcę bowiem go rozsnuwać dłużej)
- Za podstawę do pańskiej roli niech posłuży:
- Masz być kupcem, co w Turcji, spamiętaj to sobie,
- W dobrem zdrowiu oglądał jego zguby obie.
- Jeślim sobie ten wybieg obmyślił, nie inny,
- By wskrzesić mu synalka w sposób tak niewinny,
- To dlatego, iż fakty są w świecie dość znane,
- By dzieci, przez korsarzy tureckich porwane,
- Później, w jakie piętnaście lub dwadzieścia latek,
- Bez szwanku do swych ojców wracały lub matek.
- Czytałem te historje mało ze sto razy,
- Czemuż więc ich nie użyć, bez boskiej obrazy?
- Pan (niby to) świadomy z własnych ust ich nędzy,
- Pożyczyłeś im chętnie na okup pieniędzy,
- Lecz, że musiałeś spieszyć bezzwłocznie z powrotem,