Ta strona została przepisana.
- Ale wszystkim Ormianom jest ten zwyczaj wspólny,
- Iż mają błąd wymowy, dla nas dość szczególny,
- I z „nis“ każda sylaba im na „ryn“ mieni się:
- Stąd mówił o Turynie, zamiast o Tunisie.
- TRYFALDYN do Maskaryla:
- W istocie, by go pojąć, trzeba znać te braki.
Do Leljusza:
- Byś mnie mógł znaleźć, dałże ci jakie poszlaki?
- MASKARYL na stronie:
- Widzicie go jak zgłupiał.
Do Tryfaldyna, wykonawszy parę ruchów fechtunkowych:
- Chciałem sobie nieco
- Przypomnieć dawną wprawę; jakto lata lecą!
- Dawniej równegom sobie nie miał w sztuce owej
- I nieraz w szrankach wieniec zdobyłem laurowy.
- TRYFALDYN do Maskaryla:
- Obecnie się acana o to nie pytano.
- Do Leljusza: Jakież ci jeszcze inne podał moje miano?
- MASKARYL:
- Ach, mój panie Zenobio Ruperti, jak wiele
- Radości dzisiaj niebo zsyła wam w udziele!
- LELJUSZ: To wasze własne imię, wiernie tak mi gadał.
- TRYFALDYN:
- Gdzie ujrzał światło dzienne, czyli ci powiadał?
- MASKARYL:
- Ach, pobyt w Neapolu życie w raj zamienia,
- O ile go nie mącą bolesne wspomnienia.
- TRYFALDYN:
- Czyliż wiecznie przerywać nam będziesz bez końca?
- LELJUSZ:
- Tak, w Neapolu ujrzał pierwszy promień słońca.
- TRYFALDYN:
- Gdziem go wysłał za młodu i kto z nim był drugi?
- MASKARYL:
- Doprawdy, że mistrz Adrast wiele ma zasługi,