dziś mówi u nas — conférencierem, wysunął się na przód sceny, i, w dwornej a zręcznej oracji, poprosił króla, aby mu pozwolił zabawić się jaką farsą, z tych któremi raczył prowincję. Zagrali Zakochanego doktora, farsę Moliera której nie znamy; on sam, znów w tytułowej roli, zdobył szturmem dostojne audytorjum.
Od pierwszej chwili zadzierżgnęła się między Molierem a Ludwikiem XIV — między wędrownym aktorem a najdumniejszym z monarchów — dziwna nić sympatji. Możnaby rzec, iż ci dwaj nowożytni ludzie, otoczeni przeżytkami wczorajszego dnia, które mieli obaj usunąć i przetworzyć na nowe formy, jakgdyby zrozumieli się. „Współpracownictwo“ Ludwika XIV w dziele Moliera jest rzeczą olbrzymiego znaczenia. Jedynie będąc pewnym poparcia i sympatji króla, Molier mógł sobie pozwolić na takie śmiałości; a jeżeli w tak doniosłym momencie, jak w walce o Tartufa, poparcie to zaledwie wystarczyło, aby, po pięciu latach walki, otworzyć temu arcydziełu scenę, za to we wszystkich innych okolicznościach dawało mu swobodę, oraz radość z powodu zrozumienia u tego, który, w owym czasie, starczył za całą publiczność. Bez Ludwika XIV, zaznacza słusznie jeden z komentatorów, nie mielibyśmy Moliera tego którego mamy.
Opieka króla rozpoczęła się udzieleniem sali Petit-Bourbon, przylegającej do Luwru i komunikującej z apartamentami królewskiemi. Wreszcie Paryż ogląda owe utwory poczęte na prowincji: Wartogłowa (L’é-
Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom I.djvu/20
Ta strona została przepisana.