Ta strona została przepisana.
- Ten frant, co mnie chciał dzisiaj wystrychnąć na błazna;
- Ten nibyto Ormianin, ten kupiec przebrany,
- Co wkradł się w dom z pomocą bajeczki udanej.
- MASKARYL:
- Jakto! więc pan nie wierzy...
- TRYFALDYN: Nie szukaj wymówek.
- Sam odsłonił na szczęście swą grę ten półgłówek,
- Kiedy, ściskając Celji ręce pokryjomu,
- Wyznał, iż dla niej tylko wszedł do mego domu;
- Słyszała to Joasia, moja siostrzenica.
- W ten sposób wyszła na jaw cała tajemnica;
- A, choć nie mówił o tem, nie wątpię ni chwili,
- Żeście całe szelmostwo razem ułożyli.
- MASKARYL:
- A, krzywdę mi pan czyni. Mogę panu dowieść,
- Że mnie pierwszego złapał na swoją opowieść.
- TRYFALDYN:
- Jeśli chcesz dać najlepsze twej wierności znamię,
- Wygnać stąd łotra niech mi pomoże twe ramię;
- Przetrzep mu ze mną skórę, co się zowie, szczerze,
- Wówczas w twoją niewinność bezzwłocznie uwierzę.
- MASKARYL:
- Ależ z duszy, najchętniej, jeśli o to chodzi,
- Przekonasz się, czy w spółce ze mną ten dobrodziej!
Na stronie:
- A, panie Ormianinie, znów podrwiłeś główką,
- Ale mi to zapłacisz.
SCENA ÓSMA.
LELJUSZ, TRYFALDYN, MASKARYL.
LELJUSZ, TRYFALDYN, MASKARYL.
- TRYFALDYN: Proszę tu na słówko.
- Zatem, mości szalbierzu, ty śmiesz tak, bez sromu,
- Podchodzić mnie niegodnie w moim własnym domu?