Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom I.djvu/211

Ta strona została przepisana.
Gdy ją badam, twe losy poznać niecierpliwy,
Słyszę, że twoi ludzie, w przygodzie straszliwej,
By okupem pieniężnym ratować swą dolę,
Jako zastaw oddali cię tutaj w niewolę.
By cię ocalić, spieszę tedy bez wytchnienia,
I z ust twych dalsze twoje usłyszeć życzenia:
Lecz widzę, że w twem sercu, miast słodkiej radości
Jakiś posępny smutek bezustannie gości?
Jeśli cię nęci w domu wieść żywot spokojny,
Skarby, jakie w Wenecji zebrałem w czas wojny,
Wystarczą dla obojga nas na życie całe.
Jeśli zaś znowu losów koleje niestałe
Rozkażesz dzielić z sobą, i ta wola chętny
Wnet znajdzie posłuch, byłem nie był ci natrętny.
CELJA:
Cenię wielce twą dobroć w chęciach tak ofiarną:
Smutek mój niewdzięcznością byłby dla cię czarną;
To też chmury, co mego nie opuszczą czoła,
Za uczuć moich wyraz dla cię nie bierz zgoła.
Od kilku dni uparcie dręczy mnie ból głowy,
I, gdyś na wszystko dla mnie w istocie gotowy,
Nim minie to cierpienie, prosić się ośmielę,
Byś chciał odłożyć podróż, choć na dni niewiele.
ANDRES:
Niech wszystko wedle chęci twa wola odmienia;
Rozkazem dla mnie, pani, są twoje życzenia.
Trzeba więc w jakimś domu osiąść tu na dłużej.
Ten napis poszukiwań cel pomyślny wróży.

SCENA CZWARTA.
CELJA, ANDRES, MASKARYL przebrany za Szwajcara.
ANDRES:
Czy wyście gospodarzem tutaj, dobry panie?