Ta strona została przepisana.
- MASKARYL:
- Do usług.
- ANDRES: Czy można zająć tu mieszkanie?
- MASKARYL:
- Tag; mam la cucosiemce sześliszne pokoje,
- Lecz tilko la porząne; o insze nie stoję.
- ANDRES:
- Widzę, że dom twój wolny jest od wszelkiej skazy.
- MASKARYL:
- Pan tu obca; ja posnć po pierwże fyrazy.
- ANDRES: Tak.
- MASKARYL:
- Szy to je małżonka pana chrześcijańska?
- ANDRES: Jakto?
- MASKARYL:
- Więc jak nie szona, może siostra pańska?
- ANDRES: Nie.
- MASKARYL:
- Bardzo ładna; czy tu chciała co kupować
- W mieście, czy może miała z kim się procesować?
- Proces, to nis nie warte, do pańskiej usługi:
- Sędzia, to jeden zlodzi a atfokat drugi.
- ANDRES:
- Nie; nie oto nam chodzi.
- MASKARYL: A może ta mala
- Nasze miasto oglątać z panem przyjechala?
- ANDRES:
- Mniejsza o to. A teraz, nim się coś rozpocznie,
- Sprowadzić tu staruszkę pospieszam niezwłocznie,
- I odmówić nasz powóz, co czeka gotowy.
- MASKARYL:
- Ona nie była zdrofa?
- ANDRES: Cierpi na ból głowy.
- MASKARYL: Ja mieć toprego syra i toprego winka;
- Niech pan wejść; wejść do domu z ta ladna ziewczynka.
Celja, Andres i Maskaryl wchodzą do domu.