Ta strona została przepisana.
- ERAST:
- Daj rękę: już nie mamy powodów do wojny;
- Zgoda z nami; ustąpić z własnej chęci wolę
- I wam, jako szczęśliwszym, wolne daję pole.
- MASKARYL:
- Daj Boże!
- ERAST: Kasper świadkiem: już sprzykrzyło mi się.
- KASPER: To prawda; ja ci również daruję Marysię.
- MASKARYL:
- Ją zostawmy na boku i, co do tej sprawy,
- Możem obaj żyć w zgodzie bez wszelkiej obawy.
- Ale czy to rzecz pewna, że już odkochana
- Wasza Wielmożność, czy też to są żarty pana?
- ERAST:
- Przejrzałem sam, że pan twój w szczęśliwszej miłości
- Zbyt daleko już zaszedł; odtąd więc nie rości
- Żadnvch praw moje serce do tej pięknej damy.
- MASKARYL:
- Miło mi niewymownie, że się tak zgadzamy.
- Prócz tego, że twych przeszkód baliśmy się nieco,
- Cieszę się i za pana, żeś skończył z tą hecą.
- Tak, dobrześ pan uczynił, żeś rzucił do djaska
- Tę grę, że już nie zwodzi cię czułości maska;
- Tysiąc razy, sam wiedząc jak tam rzeczy stoją,
- Bolałem jaknajszczerzej nad prostotą twoją:
- Przykro patrzeć, jak z człeka zacnego drwią sobie.
- Ale jakże pan poznał się na tym sposobie?
- Wszak o ślubie, zawartym dzisiaj w nocnej porze,
- Oprócz mnie i dwóch innych nikt wiedzieć nie może.
- I w najgłębszym sekrecie dotychczas się chowa
- Dwojga serc kochających wieczysta umowa.
- ERAST:
- Co ty mówisz?
- MASKARYL: Powiadam, że jestem zdumiony
- I nie rozumiem zgoła, jak i z której strony
- Mogłeś się pan domyślić, iż czułość udana,