Ta strona została przepisana.
- Ale pocóż, w rozmowie ze mną poufałej,
- Twej niezmiernej mądrości kram rozwijać cały,
- I pluć dziwnemi słowy w sposób tak uczony,
- Jakbyś właśnie kazanie miał głosić z ambony?
- Mój ojciec, chociaż rozum miał, ba, co się zowie,
- Nic mi, oprócz pacierza, nie zaszczepił w głowie,
- A i ten, choć go zwykłem odmawiać od dziecka,
- Zawsze mi się wydaje niby coś z turecka.
- Porzuć więc erudycji kunsztowne obroty,
- I racz zniżyć swój język do mojej prostoty.
- METAFRAST:
- Stanie się.
- ALBERT: Otóż, syn mój wstręt ma jakiś dziwny
- Do małżeństwa; już z góry zdaje się przeciwny,
- Ilekroć jakąkolwiek partję mu wymienię.
- METAFRAST:
- Widać, że w tem podobne ma usposobienie
- Jak brat Marka Tuljusza, o którym wspomina
- W liście do Attykussa, tym co się zaczyna:
- Atanaton.,.
- ALBERT: Mój Boże, co nam do tych panów
- Greków, Esklawończyków, czyli też Albanów,
- Lub innych nacyj, które twa mądrość porusza:
- Powiedz mi, co to wszystko ma do Askanjusza?
- METAFRAST:
- Cóż zatem ten Askanjusz?
- ALBERT: Napełnia mnie trwogą,
- Zali go kryta miłość nie wiąże do kogo:
- Coś go dręczy, wyraźnie ma jakieś strapienie;
- Ot, wczoraj wszak zdybałem go niepostrzeżenie,
- W jakimś zaułku leśnym, gdzie nikt nie zachodzi...
- METAFRAST:
- W miejscu ustronnem w lesie, chciał rzec pan dobrodziej
- Miejsce uboczne, ustroń, latine: secessus,
- Wirgili wszak powiada: Est in secessu locus...
- ALBERT: I jakżeż mógłby mówić o tem ten Wirgili,