Ta strona została przepisana.
- Ojciec twój, obznajmiony z całem przedsięwzięciem,
- Godzi się męża twego uznać swoim zięciem,
- Jeśli tylko, rzuciwszy próżne niepokoje,
- Własnem wyznaniem słowa tu potwierdzisz moje.
- ŁUCJA:
- Co on mi prawi, hultaj ten z wytartem czołem?
- MASKARYL:
- Wcale niezły przydomek tak naprędce wziąłem.
- ŁUCJA: Może mi pan wyjaśni, jaki ma początek
- Tej miłej opowiastki zbyt misterny wątek?
- WALERY: Wybacz, aniele; sługi gadulstwo przeklęte
- Wbrew mej chęci zdradziło związki nasze święte.
- ŁUCJA:
- Co? związki?...
- WALERY: Wyszły na jaw, Łucjo ubóstwiana,
- I próżno rzecz ukrywać, co wszystkim jest znana.
- ŁUCJA: Co! nas oboje wieczne złączyć miały śluby?
- WALERY:
- W szczęściu tak niezmierzonem nie szukam czczej chluby;
- I to, że dziś radością ma dusza się poi,
- Nie zasługom winienem mym, lecz łasce twojej.
- Wiem, że możesz wyrzuty mi czynić dziś krwawe;
- Że w tajemnicy chciałaś utrzymać tę sprawę;
- Toteż, wiernie starałem się, aby ni razu
- Słowem ni gestem twego nie złamać zakazu,
- Lecz...
- MASKARYL:
- Tak, ja to zrobiłem: wyznaję w pokorze!
- ŁUCJA:
- Czyż bezczelniejsze kłamstwo istnieć w świecie może?
- Śmiesz mi je w oczy rzucać, jak na pośmiewisko
- I sądzisz, że zdobędziesz mnie sztuką tak niską?
- To mi rycerz, co wszystkie nadzieje w tem mieści,
- By, gdy serca nie może, sięgnąć choć mej cześci,
- I mniema, iż, mą hańbą trafion w samo serce,
- Ojciec ręką swej córki zapłaci oszczercę!