Ta strona została przepisana.
SCENA JEDENASTA.
WALERY, MASKARYL.
WALERY, MASKARYL.
- WALERY:
- I cóż ten piękny sukces, któryś tak niezłomnie...
- MASKARYL:
- Rozumiem, w jakim sensie pan przepija do mnie:
- Wszystko przeciw mnie staje; w którą spojrzę stronę,
- Wszędzie widzę batogi, stryczki najeżone;
- Toteż, aby raz skończyć mą nieszczęsną dolę,
- Sam już ze stromej skały na łeb skoczyć wolę,
- Jeśli niebios tak srogie dziś dla mnie wyroki,
- Pozwolą mi gdzie znaleźć cypel dość wysoki.
- Żegnam więc pana.
- WALERY: Nie waż się ruszyć ni krokiem:
- Jeśli chcesz umrzeć, dobrze, lecz tu pod mem okiem.
- MASKARYL:
- Nie jestem w stanie umrzeć, gdy ktoś się przygląda,
- I opóźnia pan zgon mój, gdy pan tego żąda.
- WALERY:
- Za mną, hultaju, za mną; zobaczysz, nieboże,
- Że twej chętce do żartów wnet koniec położę.
- MASKARYL: O, biedny Maskarylu! ileż tu niedoli!
- I za co? za to, że ktoś drugi poswywoli!