Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom I.djvu/308

Ta strona została przepisana.
I mąż, przed ślubem straszny, w czasie nader krótkim
Staje się w rękach żony barankiem cichutkim.
MARYSIA:
Nie bój się nic, mężusiu, nic ci się nie stanie;
Marysia tam nie czuła na lada gruchanie.
Będę ci mówić wszystko.
MASKARYL:O szelma! Baj baju!
Z męża mieć powiernika!...
MARYSIA:Cicho, ty hultaju.
ALBERT: Po raz ostatni, chodźmyż, moi przyjaciele,
By w radości obchodzić potrójne wesele.