ręce, wypaczyły się karykaturalnie. Albowiem, za jej przykładem, potworzyło się wiele takich rzekomych centrów kulturalno-literackich; nie wszędzie umiano pochwycić ducha, szlachetne strony tych zebrań; łatwiej było naśladować ich wady, nienaturalność, wyłączność literacką. A już jak wyglądało to co doszło na prowincję, łatwo sobie wyobrazić!
Zresztą i samo pierwotne ognisko „wykwintniś“ dogasało. Po małżeństwie Julji d’Angennes (córki pani de Rambouillet, o którą margrabia de Montausier czternaście lat się zabiegał, w duchu ideałów Magdusi u Moliera), życie w pałacu zamarło. Spadkobierczynie jego ducha popadły w śmieszność; prawdziwe précieuzy odegrały swą rolę.
Rozkwit pałacu Rambouillet przypada na r. 1624—1648, zatem na dziesiątek lat przed przybyciem Moliera do Paryża. Molier zastał już przeżytki; zetknąwszy się ze światem literackim, musiał odczuć tego ducha manjery i koterji. Ten przybysz z prowincji, który zdobył sobie wstępnym bojem króla grubą farsą, który wyparował z jego łask uprzywilejowanych aktorów, spotkał się z pewnością w tym światku z uprzedzeniem i wzgardą. Aby sobie zdobyć miejsce, trzebaby się giąć, mizdrzyć, słowem wkupić się do tych salonów, które stwarzały reputację. Molier wolał im wydać wojnę.
Napozór — jak to zresztą Molier starannie zaznacza w przedmowie — mierzy on nie w „prawdziwe“ wykwintnisie, ale w ich nieudolne naśladowczynie; ale Molier okazuje się w tej pierwszej próbie zbyt rasowym satyrykiem aby się zatrzymać na powierzchni: idzie śmiało w głąb. Poprzez niezdarne naśladownictwo dosięga samego pierwowzoru, wydobywa bezlitośnie na wierzch wszystko co kryje się śmiesznego pod tem wyrafinowaniem, pod chęcią bycia czemś więcej niż się jest, pod duchem koterji literackiej:
Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom I.djvu/314
Ta strona została przepisana.