MARYŚKA: Jakiś służący pyta, czy panienki są w domu i mówi, że jego pan chce przyiść w odwiedziny.
MAGDUSIA: Naucz się, błaźnico jedna, wysławiać mniej pospolicie. Powiedz: przybył zwiastun, który zapytuje, czy niema przeszkód aby panie stały się widzialne.
MARYŚKA: A Jezu! a toć ja nie rozumiem po łacińsku i nie uczyłam się, jak panny, nijakich filiozofji od Wielgiego[1].
MAGDUSIA: Nieokrzesana! Trudno, zaiste, cierpieć to stworzenie! I któż jest, kogo ów lokaj mieni swoim panem?
MARYŚKA: Nazywa go markizem de Mascarille.
MAGDUSIA: Ach, droga! markiz! markiz! Idź, powiedz prędko, że może nas oglądać. To z pewnością jakiś wytworny umysł, który musiał zasłyszeć o nas.
KASIA: Z pewnością, słodka moja!
MAGDUSIA: Trzeba go przyjąć tu na dole; to będzie lepiej, niż w naszym pokoiku. Poprawmy przynajmniej trochę włosy i starajmy się godnie podtrzymać reputację. Prędko, spiesz i podaj nam tutaj poradnik wdzięków.
MARYŚKA: Jak mi Bóg miły, panienko, nie wiem co to za zwierzę; trza mówić po krześcijańsku, jeśli panienka chce, aby ją człek rozumiał.
KASIA: Przynieś więc zwierciadło, ciemna ignorantko i strzeż się, byś nie zbrukała jego czystej powierzchni odbiciem swego obrazu.
- ↑ CyrusiaCyrus, tytuł głośnej powieści panny de Scudéry.