LUCYLLA: Bardzo uprzejmie.
MASCARILLE: To taki tylko balik, ot, na prędce; ale, któregoś dnia, wyprawimy dla pań bal w całej okazałości. Czy grajkowie już przyszli?
ALMANZOR: Tak, jaśnie panie; są tutaj.
KASIA: Proszę was, drogie, chciejcie usiąść.
MASCARILLE kręcąc się sam jeden, jakby gotując się do tańca: La, la, la, la, la, la, la, la.
MAGDUSIA: Jaką on ma zgrabną figurę.
KASIA: Znać, że tańczyć musi znakomicie.
MASCARILLE zaprosiwszy Magdusię do tańca: Serce moje zatańczy kuranta nie gorzej od nóg. Hej, tam! skrzypce! Do taktu, do taktu. Och! cóż za ciemięgi! Niema sposobu tańczyć przy nich. Niech was wszyscy djabli porwą! Nie umiecie grać jak należy? La, la, la, la, la, la, la, la. Żwawo! o, dławidudy jedne!
JODELET tańcząc za nim: Hola! nie tak spiesznie; dopieroco się podniosłem z łoża boleści.
LA GRANGE z kijem w ręku: Oho! hultaje, a cóż wy tu robicie? Od trzech godzin wszędzie was szukamy.
MASCARILLE: Au! au! au! nic mi pan nie mówił, że mają być i kije.
JODELET: Au! au! au!
DU CROISY: To was nauczy na przyszłość pamiętać kim jesteście.