Marcyny... Znać, że zrodziły się z samorodnej weny owego Moliera, który, jak przekazuje tradycja, każdą sztukę przed oddaniem na scenę czytał swojej kucharce.
I jeszcze jedno. Zadaniem komedji przedmolierowskiej jest bawić; bawić mniej lub więcej wybrednie, ale zawsze tylko bawić. Molier, jak widzieliśmy, sprawił, iż, nie przestając bawić, komedja stanie się głębokiem studjum duszy ludzkiej, malowidłem obyczajów. Ale to jeszcze nie wszystko. Molier ukaże w niej nową potęgę, jedną z największych jakie istnieją, mianowicie zabijać śmiechem, i to śmiechem brzmiącym ze sceny. Tajemnicę tę znał niegdyś Arystofanes, ale dla nowoczesnego teatru odkrył ją Molier.
Molier wchodzi na tę drogę bardzo wcześnie: Pocieszne wykwintnisie, któremi zaczyna swoją autorską karjerę w Paryżu, rozległy się niby świst bicza nad uszami błazenków dworskich, a zarazem nad uszami koterji i miernot literackich, i wszystkich tych, którzy silili się pełnię i swobodę życia wtłoczyć w sferę sztucznych pojęć o duchowym wykwincie. Dydaktyzm — nie w znaczeniu oschłem i ciasnem, ale w najbardziej ludzkiem pojęciu twórcy, który sztukę swą czyni narzędziem wyrażania swych myśli, pojęć, — ten dydaktyzm towarzyszy całej działalności Moliera, a w najkrótszej drodze wiedzie od Pociesznych wykwintniś przez Szkołę żon do Świętoszka.
Psychologja jest tedy u Moliera w służbie satyry; jak znowuż satyra jest wyrażeniem jego ideału życia. Toteż, chwilami, komedja jego staje się trybuną, mów-
Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom I.djvu/46
Ta strona została przepisana.