tem żywych postaci. Cały niemal śmiech, jaki dźwięczy w późniejszym teatrze francuskim, jest echem śmiechu Moliera.
Śmiech ten płynie z podłoża rozumu i służy celom rozumu, jest jego najużyteczniejszą i najsprawniejszą bronią. Komizm Moliera, jak inne jego właściwości, cechuje prawda i głębia. Nie jest to tarcie słów o siebie, nie jest to dowcipkowanie; komizm ten płynie z charakterów i z oświetlających te charaktery sytuacyj. Orgon w Świętoszku jest postacią najzupełniej serjo; nie śni mu się o robieniu dowcipu kiedy mówi swoje sławne: „Biedaczek“, tak samo jak Harpagon gdy powtarza swoje: „Bez posagu“, albo gdy radzi troskliwie synowi: „Idź do kuchni i wypij dużą szklankę zimnej wody“. Tak samo owo słynne „Pocóż, u djaska, łaził na ten statek“ (Szelmostwa Skapena). Toteż, dowcipu Moliera nie da się wyosobnić; trzeba znać ludzi, sytuacje, jakie go zrodziły. Jeżeli we Francji tyle powiedzeń Moliera stało się potocznem przysłowiem, to dlatego, iż wszyscy umieją na pamięć jego utwory. Powiedzenia te, te głębokie chwyty psychologiczne, ujęte w takim skrócie, iż budzą śmiech; i znowuż te genjalne skróty kojarzą nieprawdopodobieństwo faktyczne z prawdą psychologiczną. A tak samo jak Molier umie się zgęścić do jednego zdania, tak znowuż umie rozwinąć swój temat w obfitych tyradach, tryskających werwą lub też żonglujących śmiałym paradoksem. Ma pełną gamę, ma wszystkie rodzaje śmiechu; od rozhulanej farsy nie cofającej się przed żadnym środkiem działania
Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom I.djvu/59
Ta strona została przepisana.