że lekcja potrzebna jest nietyle synom ile ojcom, że ich zaufanie w swej powadze, ich arbitralność i nieomylność z jaką sami robią głupstwa, jest tematem godnym satyry? On, ten syn „marnotrawny“, płacący w końcu długi za skąpego ojca, mógł mieć na tym punkcie swoje poglądy. To pewna, że, w takich komedjach jak Tartufe i Skąpiec, ujęcie stosunków rodziny wyrasta ponad tradycyjną walkę dwóch pokoleń.
Wielu glossatorów Moliera, opierając się na jego komedjach, głosi go reformatorem pojęć o małżeństwie, w duchu naturalnego i swobodnego doboru. Sądzę, iż niebezpiecznem byłoby iść w interpretacji myśli Moliera zbyt daleko. Trzeba przyjąć, że małżeństwo jest nieraz u niego jedynie konwencjonalnym sposobem godziwego uwieńczenia miłości, i że Izabela i Erast w Szkole mężów mogliby być równie dobrze parą kochanków[1]. Mimo to, Molier z niewątpliwem przekonaniem występuje przeciw tak bardzo francuskiej skłonności do traktowania małżeństwa wyłącznie jako kombinacji finansowej, jako doboru fortun z podeptaniem skłonności serca, tak samo jak w Skąpcu doprowadza ad absurdum owo również bardzo francuskie nadmierne przywiązanie do dóbr materjalnych. Jedynie takie małżeństwo, zawarte ze szczerej skłonności, daje rękojmię szczęścia domowego; tak przynajmniej utrzymują wszystkie Doryny, Antosie i inne przemyślne subretki Moliera. Czy on sam w to wie-
- ↑ Miłość występna — nie licząc zalotów Tartufa — pojawia się u Moliera tylko raz, w Grzegorzu Dyndale.