Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/101

Ta strona została przepisana.

Miast czynić jak kochanek, co, nad wszystko w świecie,
Lęka się krzywdę zrobić wielbionej kobiecie,
Co skarży się łagodnie i ze czcią nieśmiałą
Stara się przejrzeć, co mu niejasnem się zdało,
On, w posądzeń swych szale nie zważając na nic,
W zniewagach swych ostatnich już dochodzi granic.
Lecz nie chcę dzisiaj patrzeć z sercem nieugiętem
Na szaleństwo, co winno mnie przejąć dlań wstrętem,
I, w dobroci mej, daję mu sposób, co zmienia
Nową obrazę w środek do jego zbawienia.
Ten, którym właśnie zniosła, twój wybuch zuchwały,
Wynikł z tego, co oczy twe cudem ujrzały:
Temu coś widział, przeczyć ja zgoła nie myślę,
I nie dziw, że zbudziło troskę w twym umyśle.
DON GARCJA:
A czyż nie...
DONA ELWIRA:
Jeszcze chwilkę wysłuchaj z spokojem,
A dowiesz się niezwłocznie o wyroku moim.
Wraz ujrzym, jakim losy nasze pójdą biegiem.
Stoisz oto, mój książę, nad przepaści brzegiem;
I wedle tego jaki twój wybór dziś będzie,
Lub cię głębiej w nią strąci, lub z niej wydobędzie.
Jeśli, mimo powodów słusznego zdziwienia,
Zdołasz się wszelakiego wyrzec podejrzenia,
I nie zażądasz innych prób, niż słowo moje,
By uśmierzyć swej duszy próżne niepokoje;
Jeśli, n a mej jedynie polegając wierze,
Uznasz niewinność moją pokornie i szczerze,
I depcąc tę nieufność co duszą twą włada,
Uwierzysz w to, co serce ci moje powiada,
Ta uległość, to korne poddanie swych myśli,
Pamięć minionych zbrodni w mej duszy wykreśli;
Cofnę natychmiast wyrok ów, który w tej dobie
W słusznym gniewie wyrzekłam, książę, przeciw tobie,
I, gdy mi wolno będzie szukać kiedy związków,