Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/105

Ta strona została przepisana.

Od niecnych prześladowców wytrwałej pogoni;
I, pod takiem przebraniem, od pościgu zdala,
Odzyskaną swobodą cieszyć się pozwala.
Do dony Inez.
Wybacz, hrabino, jeśli, udręczona srodze,
Zdradzam twe tajemnice i ufność zawodzę:
Ale zuchwalstwo księcia, istotnie bez granic,
Czynom moim swobody nie zostawia na nic,
I ma cześć, posądzeniem ustawnem ścigana,
Wciąż musi świadectw szukać dla oczu tyrana.
Uścisk nasz, pochwycony przez niego ukradkiem,
Tysiącznych zniewag dla mnie stał się dziś zadatkiem.
Do don Garcji:
Tak, oto jest przyczyna twej wściekłości całej,
Oto dowód, którego żądałeś, zuchwały!
Niechaj więc przemoc twoja tryumfem się poi,
Ze otrzymałeś światło wedle woli swojej;
Lecz wiedz, że w sercu mojem odtąd już na zawsze
Zniewagi tej pociski utkwiły najkrwawsze,
I że, jeśli naruszę kiedy ślub mój święty,
Niechaj mnie wiecznie ściga gniew niebios zawzięty,
Niech od piorunu w proch się rozsypie ma głowa,
Gdybym kiedy wysłuchać cię była gotowa!
Chodź, hrabino, uchodźmy z tych miejsc, gdzie, jak zmora,
Ciąży na nas spojrzenie wściekłego potwora;
Uchodźmy, i na wieki trzymajmy się zdala
Od poczwary, co wszystko jadem swoim kala,
I w modlitwie do niebios skupmy wszystkie siły,
Aby nas z ręki jego rychło wyzwoliły.
DONA INEZ:
Książe, twoje krzywdzące posądzenie padło
Na nieskalane cnoty niewieściej zwierciadło.