SGANAREL:
Mój bracie, nie spierajmy się napróżno oba;
Niech każdy sobie żyje, jak mu się podoba.
Jakkolwiek niepomału mnie przewyższasz wiekiem,
I miałbyś prawo być już rozsądnym człowiekiem,
Wyznaję, że twój przykład wcale mnie nie skłania,
Bym miał, w jakiejbądź rzeczy, słuchać twego zdania;
Ze mojego rozsądku wystarcza mi władza,
I że mój sposób życia całkiem mi dogadza.
ARYST:
Lecz nie innym.
SGANARÉL: Tak, innym z przewróconą głową,
Jak ty, mój bracie.
ARYST:Dzięki za uprzejme słowo.
SGANAREL:
Pragnąłbym więc usłyszeć, gdy już mowa o tem,
Za cóż nagany jestem tak srogiej przedmiotem?
ARYST:
Za tę zawziętość, z jaką twoja niechęć dzika
I świata i niewinnej zabawy unika;
We wszystkiem się lubuje w surowym pozorze,
I dziwactwem się znaczy nawet w tym ubiorze.
SGANAREL:
Pewnie za modą trzeba zdążać, twojem zdaniem,
I ona, nie ja, rządzić winna mem ubraniem?
Czyżby to może miał być morał twej piosenki,
Mój panie starszy bracie, gdyż nim, Bogu dzięki,
Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/131
Ta strona została przepisana.
AKT PIERWSZY.
SCENA PIERWSZA.
SGANAREL, ARYST.