Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/160

Ta strona została przepisana.

IZABELA:
Pragnęłabym już tutaj widzieć cię z powrotem.
Kończ sprawę jak najspieszniej; to rzecz niesłychana,
Jak mi smutno, gdy chwilę mam zostać bez pana.
SGANAREL:
Wrócę za chwilę, wrócę, mój koteczku złoty.


SCENA DWUNASTA.

SGANAREL sam:
Możnaż skojarzyć więcej rozsądku i cnoty?
Ach, jakim jest szczęśliwy! ileż w tem słodyczy,
Znaleść w żonie to wszystko czego serce życzy!
Oto, jaką powinna być każda niewiasta;
Nie tak, jak to bywają owe damy z miasta,
Co jawne sobie czyniąc z płochości igrzysko,
Zacnych mężów podają światu w pośmiewisko.
Puka do drzwi Walerego.
Hola! mój paniczyku, coś upadł na głowę!


SCENA TRZYNASTA.
WALERY, SGANAREL, ERGAST.

WALERY:
Cóż pana tu sprowadza?
SGANAREL: Twe szaleństwa nowe.
WALERY: Jakto?
SGANAREL: Ty się mnie pytasz; do kroćset tysięcy!
W istocie, przyznawałem ci rozsądku więcej.
Więc ty chcesz w pięknych słówek pochwycić mnie sidła,
A w sercu pieścisz skrycie szalone mamidła?
Doprawdy, chciałem z tobą postąpić łagodniej;
Lecz widzę, że to może przywieść cię do zbrodni.
Jak też się pan nie wstydzi, pan, człowiek uczciwy,
W sercu hodować zamiar równie niegodziwy: