Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/166

Ta strona została przepisana.
AKT TRZECI.
SCENA PIERWSZA.

IZABELA sama.
Nie, nie, po tysiąc razy umrzeć raczej wolę,
Niż tych obmierzłych ślubów ponosić niewolę;
Muszę, muszę się bronić i, cobądź się stanie,
W oczach świata powinnam znaleźć pobłażanie.
Czas nagli, noc zapada; spieszę, bez obawy,
W ręce kochanka złożyć skarb mej dobrej sławy.


SCENA DRUGA.
SGANAKEL, IZABELA.

SGANAREL mówiąc do osób znajdujących się wewnątrz domu.
Zaraz wrócę; zaś jutro, jeszcze rankiem może...
IZABELA:
O nieba!
SGANAREL:
To ty duszko? gdzież ty o tej porze?
Mówiłaś, że u siebie z powodu gorąca
Chcesz się położyć, żeś jest potrochu cierpiąca,
I prosiłaś mnie nawet, że pragnieniem twojem
Aż do jutra zupełnym cieszyć się spokojem...?
IZABELA:
To prawda, ale...
SGANAREL: Cóż więc?
IZABELA: Nie wiem, jak, w istocie,
Wyznać ci całą prawdę w tym dziwnym kłopocie.