Była zdolną w miłostkę wdać się potajemnie?
Ja, który w każdej sprawie, od młodości pierwszej,
We wszystkiem jak przyjaciel byłem jej najszczerszy,
I prosiłem, by, wolna od innego względu,
Serca swego jedynie słuchała popędu!
SGANAREL:
Jak rzeczy stoją, wraz ci naocznie pokażem;
Prosiłem już rejenta razem z komisarzem:
Jest w naszym interesie, by węzeł małżeństwa
Rychło naprawił skutki tego bezeceństwa;
Gdyż nie sądzę, byś honor swój cenił tak mało,
I, po tej hańbie, jeszcze chciał pojąć zuchwałą;
Chyba, że znów, z pomocą mądrej gadaniny,
Zechcesz się znaleść wyższym ponad ludzkie drwiny.
ARYST: Nigdy się słabość taka po mnie nie pokaże,
Abym kogo wbrew woli miał wieść przed ołtarze:
Lecz nie mogę uwierzyć...
SGANAREL: Pocóż te rozprawy!
Chodźmy więc rzecz zakończyć; dość już tej zabawy.
KOMISARZ:
Wcale ich niepotrzeba niewolić przemocą,
I, jeśli panów tylko te względy kłopocą,
Możecie wraz uśmierzyć uniesienia swoje:
Na małżeństwo najchętniej godzą się oboje,
I Walery podpisał już, ze swojej strony,
Papier, który jej daje prawa jego żony.
ARYST: A ona...
KOMISARZ: Drzwi zamknęła i zamiaru nie ma
Wyjść, póki pełnej zgody od was nie otrzyma.