Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/183

Ta strona została przepisana.



WSTĘP.

Poza porażką Don Garcji, każda nowa sztuka była dotąd nowym tryumfem Moliera. Jestto, wogóle, najlepsza epoka jego życia: pierwsza rozkosz bujnej twórczości, narzeczeństwo wróżące szczęście, rosnąca opieka i sympatja króla. A w ślad za łaską królewską spływają i inne fawory; Molier staje się poniekąd bohaterem chwili, zapraszają go, fetują. Dzięki temu, może się lepiej, bardziej z bliska, przyjrzeć świetnemu towarzystwu, przestanie go ono olśniewać, dopatrzy się plam i plamek na tem słońcu Francji. Można się zresztą domyślić, że popularność ta przyniosła mu niejedną ciężką chwilę, że niejeden dostojny nudziarz musiał mu, jak to mówią, „wiercić dziurę w brzuchu“, odczytując mu swoje utwory lub poddając „świetny temat“ do komedji. I poddali mu temat, ale mimowoli; te osobiste przeżycia światowe natchnęły może Moliera pomysłem Natrętów.
Zarazem, komedja ta daje początek całej odnodze działalności Moliera, która w ogólnej jego twórczości miała zająć sporo miejsca. Mam na myśli owe oficjalne widowiska, pisane na zamówienie, na uroczystości dworskie. W ten sposób powstał cały szereg sztuk; niektóre sztywne i pisane z widocznym przymusem; niektóre pełne humoru i werwy, jak P. de Pourceaugnac; niektóre mające znamiona arcydzieł, jak Grzegorz Dyndała lub Mieszczanin szlachcicem.
Jałowem byłoby rozważanie w jakim stopniu te