Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/186

Ta strona została przepisana.

Natręty nie są, w ścisłem znaczeniu, komedją. Pamiętajmy, że mówiona część widowiska stanowiła tylko rodzaj interludjów w jego głównej części muzyczno-baletowej. Toteż, cień intrygi i akcji nie sili się udawać czegoś więcej niż jest, a jest poprostu nitką służącą do powiązania typów, które, jakgdyby w szopce, przewijają się przez scenę. Biorąc tedy rzecz w jej właściwej ramie, faktura jest tu bez zarzutu, pomysłowa i sprytna. Zarazem typy, które Molier wprowadza, są już walną zdobyczą w dziedzinie nowoczesnej komedji: widzimy w nich niejako materjał twórczy, który gromadzi się w głowie pisarza. Tu, pośpiech i nałożone warunki nie pozwalają temu materjałowi ukształtować się w komedję; Molier podaje go jak jest, poprostu, ale już i w tej postaci łatwo odróżnić ile przynosi z sobą nowego. Mamy tu galerję figur, rysów obyczajowych, już nie konwencjonalnych ale czerpanych wprost z otoczenia, żywych, smagających dobrotliwem na razie szyderstwem tę i ową z rzeczy które Molier widzi dokoła siebie. Już sam początek: satyryczny obrazek zachowania się paniczów dworskich w teatrze, świadczy o bezpośredniości źródeł z których odtąd Molier zacznie czerpać. Zycie dworskie, ruchliwe a bezczynne, stłoczone, gdzie ludzie włażą poprostu jedni na drugich, targowisko próżności, manji, pretensji... Tutaj, Erast, który szamoce się w tych nitkach, jest sam też marjonetką służącą do prowadzenia sztuki: później stanie się on żywą i pełną postacią, Alcestem z Mizantropa, który też, przykuty do tego pustego światka swą miłością, szarpie się wśród „natrętów“. Do poprzednio tedy wymienionych elementów z których tworzy się zwolna komedja Molierowska, dodajmy tu bezpośrednią obserwację obyczajową.
Zauważmy, że te pierwsze kroki w dziedzinie satyry już są wcale śmiałe. W Wykwintnisiach Molier jedynie