Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/188

Ta strona została przepisana.
DO KRÓLA.
NAJJAŚNIEJSZY PANIE!

Dorzucam jedną scenę do mej komedji; człowiek bowiem który przypisuje książkę, liczy się niewątpliwie do natrętów i to w dość zjadliwym rodzaju. Wasza Królewska Mość wie o tem więcej niż ktokolwiek; nie od dziś widzimy W. K. M. zdaną na pastwę istnego szału przypisów i dedykacyj. Jednakże, jakkolwiek idą oto za przykładem drugich i stawiam się sam w rzędzie tych których obrałem za przedmiot zabawy, ośmielam się wyznać Waszej Królewskiej Mości, iż uczyniłem to nietyle aby przedłożyć W. K. M. mą książkę, ile by zyskać sposobność złożenia Jej dzięków za powodzenie tej komedji.
Powodzenie to, które przeszło wielekroć moje oczekiwanie, zawdzięczani, Najjaśniejszy Panie, nie tylko chlubnemu uznaniu, jakiem W. K. M. zaszczyciła od samego początku sztukę i które pociągnęło tak skwapliwie za sobą uznanie całego świata, lecz również i rozkazowi W. K. M. bym dorzucił do mej komedji jeszcze jeden charakter natręta, co do którego W. K. M. raczyła mnie sama natchnąć pomysłem, a którą to sceną wszyscy ocenili jako najcelniejszy ustęp dzieła[1].

Muszę przyznać, Najjaśniejszy Panie, że nigdy jeszcze nie przyszło mi nic tak łatwo, ani tak pospiesznie, jak ta scena, którą W. K. M. zaleciła mi opracować. Spełnienie tego rozkazu dało mi o wiele więcej ra-

  1. Mowa o postaci zapalonego myśliwca, którą Molier, już po pierwszem przedstawieniu „Natrętów“, wprowadził do sztuki na zlecenie króla.