Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/207

Ta strona została przepisana.

Lecz przed chwilą obraził mnie pewien dobrodziej,
I pragnąłbym natychmiast, nie chcąc odwlec sprawy,
Byś go wyzwać odemnie był tyle łaskawy.
Wiesz, że, gdybyś nawzajem kiedy prosił o to,
Oddam ci tą przysługą z największą ochotą.
ERAST po chwili milczenia:
Nie chcą się czynić w słowach odważnym junakiem[1];
Ale byłem żołnierzem wprzódy niż dworakiem,
Służyłem lat czternaście i, jak sam rozumiem,
Z takich spraw się wywiązać należycie umiem;
Mogą się też nie lękać, by ktoś z tej odmowy
Ujmą dla mej odwagi wysnuć był gotowy.
Lecz to krok nazbyt śliski, jak uczą przykłady[2],
A nasz król nie jest zgoła królem od parady,
W najwyższych posłuch wzbudzić umie on gdy trzeba,
I godnie spełnia urząd, dany mu od nieba.
Kiedy przyjdzie mu służyć, mam serce potemu,
Lecz brak mi go, gdy trzeba się przeciwić jemu;
Rozkaz jego jest dla mnie prawem bez apelu:
By go łamać, gdzieindziej zwrócić się, przyjacielu.
Szczerzą ci mówią, hrabio, jak rzecz cała stoi;
We wszystkiem innem, pewny bądź przyjaźni mojej.
Bądź zdrów.



SCENA JEDENASTA.
ERAST, GORKA.

ERAST: Ha! Tych natrętów przeklęta zakała!
Gdzież znikła moja pani? dokąd się udała?
GORKA:
Nie wiem.
ERAST:Znów z oczum stracił przedmiot mych nadziei;
Pędź, szukaj wszędzie; będę czekał w tej alei.

  1. W owym czasie, sekundanci bili się równocześnie z zapaśnikami dochodzącymi obrazy.
  2. Kary jakiemi groziły ówczesne edykty przeciw pojedynkom, były bardzo ostre, aż do kary śmierci.