Ta strona została przepisana.
Oglądając portret Leljusza:
- To więc jest ten gagatek, to jest gładysz owy,
- Do którego tak wzdychasz, niby kot marcowy;
- Ten łajdak, z którym...
- ŻONA SGANARELA:
- Z którym... dokończ, jeśli łaska.
- SGANAREL:
- Z którym... już wiem co z którym, do czarnego djaska.
- ŻONA SGANARELA:
- Skąd u tego opoja furja tak zaciekła?
- SGANAREL:
- Rozumiesz ty mnie dobrze, jędzo rodem z piekła!
- Przyjdzie mi z Sganarela rozstać się imieniem
- I zwać mnie będą odtąd Mospanem Jeleniem!
- Ja już swoje dostałem; ty dostaniesz swoje,
- Gdy ci, bez próżnej zwłoki, dobrze kurtę skroję.
- ŻONA SGANARELA:
- I ty śmiesz się odzywać do mnie w tym sposobie?
- SGANAREL:
- Ty na takie szelmostwa śmiesz pozwalać sobie?
- ŻONA SGANARELA:
- Jakie szelmostwa? powiedz, gadaj bez ogródki!
- SGANAREL:
- W istocie; bardzo miłe z tego dla mnie skutki.
- Umieścić mi na czole jeleni ornament,
- Potem się jeszcze dziwić, gdy podnoszę lament!
- ŻONA SGANARELA:
- Więc ty, krzywdę mi taką wprzódy wyrządziwszy,
- Jaka w sercu kobiety budzi gniew najżywszy,
- Sam udanych posądzeń tu stroisz zabawki,
- Aby uprzedzić karę za swe niecne sprawki!
- Doprawdy, że to nowe zuchwalstwa przykłady,
- By ten, który nabroił, pierwszy szukał zwady.
- SGANAREL:
- To mi czelność! Wszak patrząc na te jej obroty,
- Możnaby ją za obraz wziąć chodzącej cnoty!