ERAST:
To prawda, poszczęściło mi się w jednym względzie,
Gniew mej pięknej bogini osłabł w swym zapędzie;
Lecz skądinąd niełaska spotyka mnie świeża,
I przeciw mej miłości znów los się sprzymierza.
Tak, Damis, jej opiekun, ma najcięższa plaga,
Bym wyrzekł się Orfizy, gwałtem się domaga;
Widzieć ją wzbrania: aby zdusić rzecz w zawiązku,
Jutro pragnie ją zmusić do innego związku.
Orfiza jednak, mimo że wuj chce inaczej,
Dziś wieczór jeszcze schadzki mi udzielić raczy,
I ufność bezgraniczną pokładając we mnie,
Pozwala się odwiedzić w domu potajemnie.
Miłość lubi nad wszystko tajemnicy mroki,
W zwalczaniu przeszkód widzi najsłodsze uroki;
I najbłahszej rozmowy chwile z ukochaną
Gdy wzbronione, wraz szczęściem najżywszem się staną.
Spieszę zatem na schadzkę: nie pora się bawić!
Wolę zaczekać trochę, niż późno się stawić.
GORKA:
Mam iść z panem?
ERAST: Nie, zostań; gdyż o to się boję,
Że mogłoby mnie zdradzić towarzystwo twoje.
GORKA:
Ale...
ERAST: Nie, nie chcę.
GORKA: Rozkaz pański dla mnie święty,
Lecz przynajmniej zdaleka...
Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/222
Ta strona została przepisana.
AKT TRZECI.
SCENA PIERWSZA.
ERAST, GORKA.