Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/228

Ta strona została przepisana.

W dwóch słowach mu najszczerzej całą rzecz opowiem.
Trzeba wprzód spojrzeć, czy kto ni słucha, albowiem...

Rozejrzawszy się naokoło czy nikt nie słucha, nachyla się do ucha Erasta:

Ten projekt wiekopomny, co tak niesłychanie
Mógłby się...
ERAST: Nieco z dalsza mów pan, dobry panie.
ORMIN:
Wszyscy ogromne zyski wszak widzim naocznie,
Jakie król z morskich portów swych ciągnie rokrocznie.
Otóż tedy, mój projekt — myśl, jak sądzę, świeża —
Jest, aby całe Francji naokół wybrzeża
Zabudować portami, tak, wdłuż całej wody:
Pomyśl pan, jakie z tego byłyby dochody.
Ja...
ERAST: Myśl dobra i króla ucieszy z pewnością —
Do zobaczenia.
ORMIN: Racz choć z królem jegomością
Pomówić nieco o tem, by otworzyć pole...
ERAST: Tak, tak.
ORMIN: Gdybyś użyczyć chciał mi dwa pistole,
Które ściągniesz z mojego wynalazcy prawa...
ERAST dając mu dwie sztuki złota:
Owszem, chętnie.
sam:Przynajmniej niedroga zabawa.
Gdybym wszystkich natrętów po tak miernej cenie
Mógł się pozbyć! Czy djabeł mi ich na kark żenie?
Myślę, że może w końcu stąd się wydobędę;
Czy też znów mnie kto wplącze w przeklętą gawędę?



SCENA CZWARTA.
FILINT, ERAST.

FILINT: Już słyszałem, markizie, tę nowinę sławną.