Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/231

Ta strona została przepisana.

Pomścić cios, który zadać chce memu domowi;
Udaremnić spotkanie tej występnej pary,
I w krwi jego utopić zbrodnicze zamiary.
RZECZKA uderzając na Damisa wraz z towarzyszami:
Nim ci się uda spełnić te podstępne plany,
Zdrajco, wpród z naszej ręki będziesz ukarany.
ERAST dobywając szpady przeciw Rzeczce i jego towarzyszom, których rozpędza:
Chociaż pragnął mnie zgubić, muszę stanąć w szranki,
By ocalić od śmierci wuja mej bogdanki.
Służę panu.
DAMIS po ucieczce tamtych:
O nieba! Z czyjejż dłoni śmiałej,
Sprawiedliwą wziął pomstę ten napad zuchwały?
Któż odwrócił odemnie to zabójcze ostrze?
ERAST wracając:
Broniąc cię, obowiązki spełniłem najprostsze.
DAMIS:
Nieba! czyż mogę wierzyć? czy słuch mój nie kłamie?
Czy to ręka Erasta?...
ERAST: Tak jest, moje ramię.
Szczęśliwym, żem na twoją obronę go użył,
Nieszczęsny, żem na twoją nienawiść zasłużył.
DAMIS: Jakto, ten, na którego dziś czyhałem zgubę,
W mem ocaleniu kładzie swą najwyższą chlubę?
Ach! to już nadto: w sercu cały gniew już mięknie,
Choć dziś ze mną postąpić chciałeś niezbyt pięknie,
Czyn twój, tak szlachetności pełen, już na zawsze
Zapewnia ci uczucia moje najłaskawsze;
Rumienią się me lica wspomnieniem niemiłem,
Iż tak długo niechęcią swoją cię krzywdziłem;
I, chcąc wszelki ślad sporów tych zmazać z pamięci,
Dziś wieczór cię połączę z przedmiotem twych chęci.